Było sobie raz biedne dziecko, nie miało ojca ani matki. Wszystko pomarło i nie było nikogo na świecie. (...) A ponieważ nikogo nie było już na ziemi, chciało pójść do nieba (...), a kiedy doszło wreszcie do księżyca, był to kawał zgniłego drzewa. Wtedy poszło do słońca, a kiedy do słońca doszło zobaczyło, że był to powiędły słonecznik (...) A kiedy chciało na ziemię z powrotem, zobaczyło, że to przewrócony garnek". Woyzeck - tytułowy bohater dramatu Georga Buechnera - to właśnie takie dziecko, jak to z przytoczonych wyżej fragmentów symbolicznej bajeczki. Jej słowa lepiej może niż niejedno zawiłe tłumaczenie oddają Istotę Woyzeckowego tragizmu. Opowiadana przez Buechnera historia człowieka z gminu, prostego i uczciwego fryzjera, który za zdradę morduje swą kochankę i matkę swego nieślubnego dziecka, a potem popada w obłęd, przypomina wędrówkę przez ziemskie piekło owego bajkowego chłopca. Podobnie jak i on, Woyzeck nie ma w
Tytuł oryginalny
Przypadek fryzjera Woyzecka
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Robotniczy nr 254