- Ta sztuka nie dotyczy tylko wojny. Oczywiście wojna jest bardzo istotnym tematem w tle opowieści, natomiast sama historia opowiada bardziej o epoce powojennej, a przede wszystkim o walce narracji w czasach buntów i wojen. Kluczowe pytania to: kto pisze historię i jaką narrację narzuci następnym pokoleniom? - mówią Omar Abusaada i Mohammad Al Attar, twórcy spektaklu "Damaszek 2045" w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w rozmowie z Mateuszem Węgrzynem.
Jak wyobrażasz sobie Damaszek w 2045 roku? Jaka jest Twoja wymarzona wizja, a jaki jest wg Ciebie najbardziej prawdopodobny scenariusz dla tego miasta? Omar Abusaada: Wyobrażanie sobie świata za 25 lub 30 lat to naprawdę trudne zadanie. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę to, co dzieje się już dziś wokół nas. To nie jest najłatwiejszy moment, ludzkość musi stawić czoła wielkim wyzwaniom, takim jak chociażby zmiana klimatu. Dla Syryjczyków to zadanie jest jeszcze trudniejsze, bo wciąż jesteśmy w trakcie wojny w naszym kraju, nawet jeśli teoretycznie wszystko powoli się wyjaśnia, kiedy syryjski reżim wspierany przez sojuszników wygrywa. Jednak wciąż nie wierzę, że wojna w Syrii skończy się już wkrótce! Nadal uważam, że może nas tam zaskoczyć coś zupełnie nowego. Dlatego Syryjczykom naprawdę trudno myśleć o przyszłości; przyszłość to dla Syryjczyków podstawowe i najtrudniejsze pytanie. Kiedy zaczęliśmy pracować nad spektaklem, za