Na pikniku kulturalnym z okazji 20-lecia "Gazety" zespół Powszechnego zagra "Szalone Nożyczki" po raz 484! Proszę to sobie dobrze wyobrazić. Teatr. 390 osób na widowni, przynajmniej. Tyle jest miejsc, nie licząc widzów, którzy siedzą na dostawkach albo nawet i stoją. To szczęściarze, którym udało się wyrwać bilet w kasie. Bo biletów po prostu nie ma, choć nie należą do tanich. Zapewne połowa z widzów przyszła po raz drugi. A są i tacy, którzy przybyli po raz nasty. Wszystkich można policzyć, bo na widowni pali się światło. Ale nie krępuje nikogo - pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Proszę to sobie dobrze wyobrazić. Teatr. 390 osób na widowni, przynajmniej. Tyle jest miejsc, nie licząc widzów, którzy siedzą na dostawkach albo nawet i stoją. To szczęściarze, którym udało się wyrwać bilet w kasie. Bo biletów po prostu nie ma, choć nie należą do tanich. Zapewne połowa z widzów przyszła po raz drugi. A są i tacy, którzy przybyli po raz nasty. Wszystkich można policzyć, bo na widowni pali się światło. Ale nie krępuje nikogo. Widzowie przerywają aktorom, kłócą się z nimi. Co spektakl interweniuje policja. Kogoś legitymują. Wyprowadzają. Bo za ścianą - trup. Czy to nie "Hamlet"? Pudło. Nie chodzi o zwłoki Ofelii. To trup znanej pianistki Izabeli Richter, której mieszkanie sąsiaduje ze scenicznym salonem fryzjerskim. "Szalone nożyczki" w Teatrze Powszechnym. "Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale / Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam" - żaliła się w imieniu poetów Noblistka Wisława Szymborska. Co za wpadka