Właśnie wróciliśmy z Malty, tej między Sycylią a Afryką (nie mylić z poznańską Maltą nad sztucznym jeziorem między katedrą a nowym zoologiem). Rozgrzani śródziemnomorskim marcowym słońcem oglądaliśmy "Cosi fan tutte" na scenie Teatru Manoel w Valletcie - felieton Sławomira Pietrasa w tygodniku Angora.
Reżyserskim wygłupom i "uwspółcześnianiom", jakimi zalane są polskie sceny operowe, towarzyszył niezwykle wysoki poziom muzyczny zarówno mozartowskiej orkiestry, jak i świetnie obsadzonych solistów, z których amerykański baryton Christian Bowers, maltański tenor Nico Darmanin i litewski bas Pauls Putnins to przyszłe gwiazdy najlepszych scen świata, i to już niedługo. Dołączyła do nich ciemnoskóra i ciemnogłosa sopranistka Jazmin Black-Grollemund w partii Fiordiligi, która wzrostem górowała nad całą obsadą, mimo że biegała po scenie na płaskich obcasach. Spośród tym razem niezwykle licznego, ale jak zawsze eleganckiego towarzystwa łódzkiego Grand Touru szczególną admiracją do czarnoskórej gwiazdy zapałał Marek Keller, światowiec, znawca sztuki, bywalec salonów obu Ameryk, Londynu, Paryża, ale również rodzimej Warszawy. Podczas aż dwóch wieczorów, na których omawialiśmy oglądane przedstawienie w czasie wytwornych kolacji w hotelu Excel