- Warto przyjrzeć się do czego doprowadza wieczne aspirowanie, nieustanna potrzeba przypochlebiania, podlizywania się w nadziei na łaskawość wszelkich pozornych władców świata - mówi reżyser Adam Orzechowski przed premierą "Murzyna warszawskiego" Antoniego Słonimskiego na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie.
Najnowszy tytuł na afiszu Teatru Wybrzeże to zapomniana przedwojenna Antoniego Słonimskiego, "Murzyn warszawski". Reżyser, Adam Orzechowski, opowiada, czemu zainteresował go ten tekst i co jest w nim wciąż aktualnego. Przemysław Gulda: Znów - zaraz po inscenizacji dramatu Zapolskiej - "odkopuje" Pan zapomniany tekst z przeszłości. Czy to tylko echa programu "Klasyka żywa", który właśnie temu służy, czy może raczej po prostu woli Pan pracować ze starszymi dramatami? Adam Orzechowski: Lubię pracować z dobrą literaturą, nie jestem jakoś szczególnie przywiązany do klasyki na przykład, czy też współczesnej literatury, dajmy na to - niemieckiej. Oczywiście "Klasyka żywa" stawia wyzwanie badania potencjału dawnych tekstów. Z naszej nieprzebranej narodowej skarbnicy postawiliśmy w Wybrzeżu w tym sezonie na cztery tytuły. I sprawdzamy, jak z naszym tu i teraz rymują się teksty sprzed stu pięćdziesięciu, stu, czy osiemdziesięciu lat. Widzimy mni