Janusz Wiśniewski sięgnął w poznańskim Teatrze Nowym po "Fausta" Goethego, by zrealizować przedstawienie bardzo osobiste: z jednej strony dyktowane emocjami, z drugiej erudycją. Nie mogąc pogodzić dobra ze złem, Wiśniewski stara się o harmonię formy i treści. A ponieważ z monumentalnego dzieła powołuje do teatru ledwie kilka scen, udaje mu się otumanić i zachwycić widzów plastyką oraz wstrząsnąć treścią. Zanim jeszcze Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych zaprezentował dzieło Wiśniewskiego, pojawił się pogląd, że oto zobaczymy spektakl Kantorowski. Dlatego, że - jak w "Wielopolu" - pojawia się Mistrz Ołtarzy, że mamy obraz Golgoty, stojące krzyże i siedzące kukły? Równie dobrze można było powiedzieć, że to spektakl Goyowski, bo przecież inspiracją dla twórcy były "Czarne obrazy z Domu Głuchego" Francisca Goi, przedstawiające czternaście stacji Męki Pańskiej. Dla dojrzałego pokolenia bywalców teatru "Faust", nieukrywający
Tytuł oryginalny
Przyjemność z nieprzyjemności
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 19