"2118.Karasińska" wg scenar. i w reż. Anny Karasińskiej w Nowym Teatrze w Warszawie i "Neron" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Paweł Soszyński w Dwutygodniku.
Ostatnio spotkały się w Warszawie dwie premiery: "Neron" Jolanty Janiczak w reżyserii Wiktora Rubina i "2118" Anny Karasińskiej [na zdjęciu]. Obie odbiły się w mojej głowie rykoszetem od przedstawień upamiętniających Marzec '68 roku. Obok przedstawień ważnych i słusznych - nagle te dwa pozbawione pretensji strzały. Ani o polskim faszyzmie, ani o pamięci historycznej czy narodowym kanonie gestów. Dodać warto, że oba wzięły na warsztat sam temat teatru, konwencji, relacji widz-aktor, i to bez szczególnej ambicji, żeby cokolwiek w tych tematach redefiniować. To bardziej powrót do teatralnej bazy: wyobraźni, atrakcji, żywiołu fikcji, żartu. Bardzo tego w rodzimym teatrze brakowało. "Neron" z Teatru Powszechnego to jedno z najlepszych przedstawień Rubina - przynajmniej jeśli chodzi o reżyserskie pomysły. Janiczak nieco poskromiła swój nasycony język, mniej tu oszałamiających piętrowych monologów. Mniej orzekania o świecie, dramaturgicznych zagad