W Przyjęciu, sztuce angielskiego reżysera filmowego Mikea Leigh, powraca pomysł z Kto się boi Virginii Woolf Edwarda Albeego: spotkanie dwóch par małżeńskich. W miarę wypitego alkoholu uwalniają się pretensje i żale.
Leigh napisał Przyjęcie w 1977 roku dla telewizji BBC. Jednak do dziś sztuka nie straciła na aktualności i wróciła do angielskich teatrów. Ale o ile w Kto się boi Virginii Woolf bohaterowie ranią się z premedytacją, odreagowując własne kompleksy, o tyle w Przyjęciu ciosy rozdają mechanicznie. Postacie są bowiem w całości złożone z "gotowych elementów", stereotypów. Tak jak gospodyni przyjęcia Stella, grana przez Marię Pakulnis. Bohaterowie mówią to, co zazwyczaj wypada w określonej sytuacji. Bardzo też przestrzegają zasad mieszczańskiego bon tonu. Dopiero spod tych "prefabrykatów" wyłaniają się ich prawdziwe urazy i kompleksy, poczucie przegranego życia, pogubienia się w tym, co jest prawdziwe, a co udawane. Stella żyła marzeniami, czekała na coś niezwykłego i nie zauważyła, kiedy straciła szansę na macierzyństwo. Jej małżeństwo też znalazło się w kryzysie. Nie ma w nim przyjaźni, spokoju, wzajemnego zrozumienia. Zatracenie się w p