Aniśmy się spostrzegli, jak minął półmetek sezonu teatralnego, a z nim okazja do oglądania wielkiego teatru. Wielki teatr to taki, który wstrząsa publicznością, stanowi dla niej niecodzienne przeżycie, odkrywając w dziełach naszej klasyki współczesne problemy i odpowiadając na to, co dziś nam "w duszy gra". Nie chcę - wzorem owej pani, którą zapytała sąsiadka, co można dostać w sklepie - odpowiadać: "Czego tam moja pani nie ma: cukru nie ma, masła nie ma..." i wyliczać czego nie ma na scenie. Nie obrodziło latoś również w dramaturgii współczesnej. Przepraszam, nieściśle: może i obrodziło, ale na papierze; na scenie tego nie widać. W tym miejscu zająłbym się chętnie wyliczeniem wcale niemałej liczby nowych sztuk zasługujących na uwagę, i zapytał dyrektorów: czemuż to o tym myśleć nie chcecie, panowie? Ale pytanie i tak zawisłoby w próżni. Zamiast odpowiedzi słyszy się, a raczej ogląda dowcipy dla wtajemniczonych, które
Źródło:
Materiał nadesłany
Panorama Północy nr 13