Wojsko, które - niczym operetka - organicznie dotknięte jest idiotyzmem (wątpiących odsyłam do lektury najpopularniejszej powieści Jarosława Haszka) cieszy się w Polsce wielką estymą. Ani brutalność "fali", ani prostactwo kaprala nie jest w stanie powstrzymać procesu, który po latach manifestuje się u rezerwistów wspominkami z żołnierskiej izby, opowiadaniem anegdot o dowódcach i śpiewaniem wojskowych pieśni - oczywiście nie w marszowej kolumnie, lecz przy knajpianym stoliku. Dla niejednego rodaka podstawowym źródłem wiedzy o wojsku są jednak "dni otwartych koszar" lub kibicowanie przysiędze przyjaciela z bloku. Jak się nietrudno domyślić, takie właśnie indywiduum wypowiada się na temat armii najczęściej i najchętniej. Państwo już się słusznie domyślają, że zgodnie z tą regułą wymigiwał się skutecznie od mundurowej służby również Andrzej {#os#391}Strzelecki{/#} - główny sprawca "Muzykoterapii", przedstawienia dwo
Tytuł oryginalny
Przyjdź mamusiu do teatru
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski