"Słoneczni chłopcy" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Komedia Neila Simona "Słoneczni chłopcy" ma już swoje miejsce w historii. Ale legenda Broadwayu, dwukrotnie adaptowana na potrzeby filmu (pierwsza ekranizacja z George'em Burnsem i Walterem Matthauem, 1975, i remake z Woodym Allenem i Peterem Falkiem, 1995), wcale nie jest samograjem. Wprawdzie znakomicie napisana, sukces może przynieść tylko największym. Tak właśnie jest tym razem: Franciszek Pieczka i Zbigniew Zapasiewicz, dyskretnie wspomagani przez reżysera Macieja Wojtyszkę, dają porywający koncert gry. Ukazują widzom zadziornych staruchów, niegdysiejszych gwiazdorów show-biznesu, których kusi przebrzmiała sława, ale odstręcza litania wzajemnych uraz. A jednak pod spodem wiecznych pretensji mogą znaleźć wcale pokaźny rezerwuar dobrych uczuć, przyjaźni i życzliwości. Właśnie tę przemianę delikatnie odsłaniają aktorzy, dzięki czemu komedia, która śmieszy do łez, zyskuje wzruszającą nutę. Gdyby nie to, ci kłótliwi starcy mogliby na koniec ty