"Rzeczpospolita Babińska" w reż. Stanisława Radwana w Starym Teatrze w Krakowie w ramach festiwalu re_wizje/sarmatyzm. Pisze Łukasz Maciejewski w Teatrze.
Sarmatyzm niejedno ma imię. Dzień po niemądrej "Trylogii" Jana Klaty Stanisław Radwan zaprosił na staropolski wieczór, w ramach którego usłyszeliśmy okraszone efektowną muzyką sarmackie facecje, anegdoty, wierszyki, humoreski, koszałki-opałki i "impossibilia". Smakowało. Choć "Rzeczpospolita Babińska" jest jednym z pomysłów w ramach sarmackich re_wizji, Radwanowi bynajmniej nie chodziło o żadną rewizję utrwalonego obrazu Sarmaty. A jednak spektakl jest niespodzianką. Nie sądziłem, że nasi przodkowie byli aż tak dowcipni. Obwiązujący tego wieczoru humor miał smak przedniego pitnego miodu. Był ironiczny, jędrny i absurdalny. Panowie i panie szlachta nie mieli kompleksów, więc i biesiadnicy zasiadający na scenie kpią z siebie nawzajem, ironizują na własny temat, mają dystans do tak zwanych życiowych problemów. A czego nie dopiją spirytusem, zaraz dobijają słowną zakąską (solidnie przegryzając jednak mięsiwem, pieczywem, rybami i kwaśnicą