Jedno jest pewne. Czy słońce czy deszcz publiczność licznie przybywała na spotkania, a wśród zgromadzonych dało się odnaleźć powracające twarze. Można z tego wnioskować, że w Teatrze Nowym, kierowanym od tego sezonu przez Zbigniewa Brzozę, wreszcie będzie się działo ciekawie. Festiwal "Przyjaciele Nowego wychodzą na ulice" podsumowuje Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.
Zobaczyłam ich po raz pierwszy kilka lat temu. O teatrze wiedziałam wtedy niewiele, a to, co zaproponowali, różniło się od teatru repertuarowego, który znałam. Folia, intensywne oświetlenie, taniec z pomponami, clubbingowa selekcja, przemieszczająca się klatka. Teatralna maszyneria wyłaniała się z ciemności, która kazała wątpić w ustanawiany na scenie porządek rzeczywistości. Tyle podpowiadała mi moja intuicja, bo nie rozumiałam dlaczego siedzący obok mnie ludzie, śmieją się ze scen, które karzą wątpić w ludzką kondycję. Z małego pudełka, wyciętych w nim kilku otworów, latarki i kolorowych bibułek, służących za filtry, powstała domowa "Portiernia". Dziś wiem, że moje upodobania związane z pewnymi inscenizacyjnymi środkami, są zakorzenione we wspomnianym doświadczeniu teatralnym. Wyrasta z niego również przekonanie, że teatr powinien być "nieufnym wobec wszystkiego tego, co w nas i tego, co poza nami i budzić tę nieufność w innych