Roman Dziewoński skleja swoją książkę z cytatów, dość obszernych, przeplata jedne nawiązania innymi, oddaje głos bohaterom książki albo ich współpracownikom, wynotowuje co bardziej smakowite fragmenty z różnych dzieł. Dodaje do tego swoją narrację, ale brakuje w tym odkrywczości - o książce "Siła komizmu... Destrukcyjna?" pisze Izabela Mikrut w Teatrze dla Wszystkich.
Trochę sfrustrowany wydaje się Roman Dziewoński w tej narracji, zwłaszcza kiedy podkreśla, że na przygotowywane książki nie mógł znaleźć wydawcy. W publikacji "Siła komizmu... destrukcyjna?" wybiera czterech bohaterów - ulubieńców publiczności, którzy zagwarantują i jemu, i wydawcy, zainteresowanie odbiorców. Bogumił Kobiela, Edward Dziewoński, Wiesław Michnikowski i Mieczysław Czechowicz to postacie, których przedstawiać nie trzeba - więc też autor darowuje sobie tworzenie życiorysów i przechodzi od razu do tego, co ma być celem jego książki - do rozmaitych anegdot teatralnych i opowieści, które trzeba ocalić od zapomnienia, póki jeszcze funkcjonują w czyjejś świadomości. Trochę źle to koresponduje z goryczą, ale jednak nie zawsze ulewa się autorowi na tematy pozaartystyczne, więc można zanurzyć się w świat teatru i mądrych komedii oraz kabaretów dla rozrywki i dla wytchnienia. Chociaż Dziewoński sięga po cztery sylwetki, braku