EN

21.05.2010 Wersja do druku

Przygnębiający obowiązek bycia rozpustnikiem

"Żywot rozpustnika" w reż. Marka Weissa w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Obejrzenie spektaklu mądrego i atrakcyjnego to rzadka przyjemność. Warszawska Opera Kameralna jest teatrem niewielkim, ale potrafi robić rzeczy naprawdę dużej miary. Premiera "Żywota rozpustnika" Igora Strawińskiego do takich właśnie należy, to jedna z najciekawszych inscenizacji sezonu, a opinię tę nietrudno uzasadnić. Polski widz ma wreszcie okazję poznać niezwykle popularną XX-wieczną operę. Kto nie lubi zbytnio nowoczesnej muzyki, nie powinien się obawiać. Strawiński był kompozytorem rewolucyjnym, ale osiągnąwszy wiek dojrzały, bardzo się ustatkował. W ukończonym w 1951 r. "Żywocie rozpustnika" wzorował się na mistrzach baroku i Mozarcie. Nie brakuje tu atrakcyjnych melodii, są tradycyjne arie i duety, a przy tym ani przez moment nie mamy wrażenia, że całość jest anachroniczna. "Żywot rozpustnika" to także zabawa literackimi konwencjami, kolejna opowieść o tym, jak szatan umie walczyć o naszą duszę, oferując za nią ży

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przygnębiający obowiązek bycia rozpustnikiem

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 117

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

21.05.2010

Realizacje repertuarowe