NIE, Szwejkowi nie było na imię Aleksander, ale wrażenie, jakie Dzwonkowski (Aleksander) wywiera swą kreacją w postaci "dzielnego wojaka," jest tak silne, że kojarzy imię odtwórcy - z nazwiskiem bohatera powieści Jarosława Haska, ożywionego współcześnie przez Bertolta Brechta. Zresztą, nim zobaczyłem się z panem Dzwonkowskim, wypadło mi w Warszawie uścisnąć rękę panu... Szwejkowi. Działo się to w garderobie Teatru Wojska Polskiego, tuż przed przedstawieniem głośnej sztuki Brechta. Leciwy pan, o twarzy pooranej zmarszczkami, o krótko przystrzyżonych włosach. Tak można sobie wyobrażać Szwejka, postarzałego o tych czterdzieści minionych lat... Gdy po krótkiej, serdecznej rozmowie wyszedłem z garderoby, trudno było opędzić się myśli, że nie tylko "dzielny wojak", ale i... pan Dzwonkowski poważnie posunął się w latach - od tego czasu, gdy widywaliśmy go na scenie poznańskiego Teatru Polskiego... A szkoda... Taki dosk
Tytuł oryginalny
Prz pół czarnej z p. Aleksandrem...Szwejkiem
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Poznański nr 56