"Teatr cieni Ofelii" Marty Guśniowskiej wg Michaela Ende w reż. Katy Csató w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
"Teatr cieni Ofelii" to tekst Michaela Ende, który Marta Guśniowska wzbogaciła, nasyciła humorem, a jednocześnie pozostawiła jego pierwotne znaczenie. O miłości do teatru, o zgodzie na to co przynosi los, i wreszcie - o nieuchronności śmierci, która może być początkiem czegoś pięknego. Czy mieć rodziców wykształciuchów to przekleństwo? To jedno z pierwszych pytań, jakie Michael Ende postawił w swoim tekście. Pytanie skierowane raczej do rodziców, którzy powinni towarzyszyć dzieciom na tym spektaklu. Choćby po to, by później porozmawiać o tym, co wspólnie zobaczyli. Wracając do wykształciuchów, owi rodzice nie tylko nadali córce wyjątkowe imię, co jeszcze do snu czytali jej Szekspira. I podobno zanim skończyła trzy latka, znała, czy raczej wysłuchała, wszystkich sztuk dramaturga wszech czasów. Tak przynajmniej kwituje tę kwestię Marta Guśniowska, autorka brawurowej adaptacji idąca ramię w ramię z wizją węgierskiej reżyserki Katy Csa