Zanim za sprawą prof. Marty Wierzbieniec, dyrektora placówki kultury wysokiej co się zowie ogarnie nas szał 53 Muzycznego Festiwalu w Łańcucie ( obiecujący początek z Jose' Carrerasem już 24 maja) przenieśmy się do sali Filharmonii podkarpackiej, na której estradzie za sprawą zapaleńców z Rzeszowskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Artystycznych " Pełna Kultura" obejrzeć można widowisko baletowe inspirowane tragedią Sofoklesa " Król Edyp" - pisze Jan Niemaszek w Super Nowościach.
TROCHI QLTURY, czyli recenzja w paru zdaniach Kiedy Sofokles, ok. 430 roku p.n.e. napisał tragedię, nie w głowie mu zapewne była taka taneczna, wysublimowana inscenizacja. Teatry w Epidauros, Atenach, Efezie czy Milecie "specjalizowały" się w widowiskach raczej statycznych, których siłą główną był tekst, niosący prawdy na ten czas uniwersalne. Przeznaczenie, nieuchronność losu, który mimo starań bohaterów uprzednio został "zaprogramowany" przez Parki, albo Mojry, w zależności od mitologii, to przesłanie główne było. Takim tragicznym bohaterom dzielnie sekundował chór, jakby narrator fabuły. Aktorzy z uwagi na monumentalność budowli teatralnych ich amfiteatralny kształt i odległości od orchestry ( miejsce rozgrywania akcji) do kolejnych, najwyżej położonych siedzisk dla publiki, posiłkowali się maskami, koturnami i perukami (onkos), by być po prostu widzialnymi. Teksty, nawet szepty były słyszalne doskonale ( świetna znajomość akustyki budow