Zbyszek dał się wreszcie namówić... Z niepewną, zażenowaną miną wchodził do niedużej sali Teatru Lalek we Wrzeszczu, przypominając nieśmiałego uczniaka, chociaż spora łysinka i lekko siwiejące włosy przeczyły temu wyraźnie: Dopiero, gdy spostrzegł na sali kilkunastu swoich rówieśników, którzy przybyli tu ze swymi pociechami, aby obejrzeć lalko we widowisko "Zielony mosteczek" - odetchnął z ulgą. Obserwowałem Zbyszka podczas przedstawienia. Ponuro spoglądał na niewielką scenę i coś mruczał pod nosem. Ale i jego oczarowały wreszcie lalki... Po pierwszej odsłonie zaczął się uśmiechać, a potem bił brawo, nie gorzej niż jego sąsiad - 7-letni, pucułowaty blondynek. Po przedstawieniu oświadczył zdecydowanie: "Od dziś chodzę na każdą lalkową premierę"... - A więc - podobało się? - Oczywiście... Chociaż - nie wszystko. Czy nie uważasz np., że "Zielony mosteczek" jest sztuką bardzo schematyczną,
Tytuł oryginalny
Przez Zielony mosteczek do Teatru Lalek
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża, Gdańsk nr 7