- Jeszcze trochę pociągniemy, ale pół wieku na scenie to już przesada. Poza tym, co będziemy śpiewać? Niedługo zostaną nam partie ojców i starców, a żonie same wiedźmy i Cyganki - mówią MAŁGORZATA i JANUSZ RATAJCZAKOWIE, soliści Opery Nova, obchodzący 25-lecie pracy artystycznej.
Ulubiona para solistów bydgoskich melomanów. Od 25 lat na operowej scenie. Trudno się z nimi umówić na rozmowę, tak są zajęci. Po wielu próbach udaje się w końcu, ale tylko wieczorem. Janusz Ratajczak musi uciec wcześniej z egzaminów w Łodzi, gdzie prowadzi klasę śpiewu solowego. Jego żona Małgorzata - oderwać się od intensywnych przygotowań do premiery "Trubadura" Verdiego w Krakowie, gdzie śpiewa partię Azuceny. Joanna Lach: Strasznie państwo zabiegani. Małgorzata Ratajczak: I chwała Bogu. Trzeba się cieszyć, że po tylu latach na scenie jeszcze nas gdzieś chcą. Janusz Ratajczak: Bo widzi pani, śpiew to nie wszystko. My nie daliśmy się zwariować, opera nas nie pochłonęła. Skoro mamy tak duże doświadczenie zawodowe, to powinniśmy się nim dzielić. Nadal dużo gramy, ale również uczymy przyszłych adeptów sztuki operowej. Oby tylko zdrowie było. To zdrowia wam życzyć na ten jubileusz? Czy może kolejnych 25 lat na scenie?