Spektakl w Teatrze Współczesnym jest przede wszystkim zaskoczeniem dla wszystkich widzów, którzy Strindberga kojarzyli z mrocznymi dramatami, przesiąkniętymi namiętnościami bohaterów niezdolnych wyzwolić się z nienawiści. Ukazywały piekło ludzkiej egzystencji, z którego nie ma wyjścia. Poranieni bohaterowie ranili innych, także najbliższych. Tymczasem na scenie Współczesnego oglądamy zupełnie innego Strindberga. Aby zrozumieć tę metamorfozę, musimy sięgnąć do biografii autora, który zarówno w swoim pamiętniku, jak i w listach do ukochanej odsłania kolejne etapy poszukiwania sensu życia, a przede wszystkim zgody na cierpienie. Co więcej: właśnie w cierpieniu odnajduje sens ludzkiej egzystencji. Strindberg napisał "Wielkanoc" po przekroczeniu pięćdziesiątego roku życia, mając za sobą bolesne doświadczenie odrzucenia Boga. Ale nawet kilkuletni okres deklarowanego ateizmu poświęcił na głęboką kontemplację,
Tytuł oryginalny
Przez krzyż do radości, czyli "Wielkanoc" Strindberga
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 12