A więc Genet w Polsce. Pisarz, którego pewni krytycy, pewna część widowni (wcale nie tak nikła, jakby na oko można sądzić) uważają za jednego z najwybitniejszych - jeżeli w ogóle nie za najświetniejszego! - dramatopisarza współczesnego - omijany dotychczas przez nasze teatry przez jednych omijany z lękiem, przez innych z żałością, przez wielu z lekceważeniem, przez nielicznych ze wstrętem - przestąpił próg polskiego teatru. Pisarz, któremu już Sartre poświęcił studium poznawcze, któremu za życia wzniesiono pomnik z mitu, kaplicę z legendy - pojawił się po raz pierwszy w kraju, którego teatr nie unika żadnej konfrontacji, nie boi się żadnej pokusy, nie cofa przed żadną próbą, nie rezygnuje z żadnej artystycznej propozycji. Chwalmy taki stan rzeczy, jeśli tylko pozostaje w granicach społecznie godziwych. Genet - człowiek przez los doświadczony i długo ze społeczeństwem w anarchicznej zwadzie - jest autorem głośnej
Tytuł oryginalny
Przewrotny Genet
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 346