"Jezioro" Michaiła Durnienkowa w reż. Yany Ross w TR Warszawa. Pisze Łukasz Maciejewski na stronie AICT.
"Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem, / Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie, / Powiada przewiązując pomidory: / Innego końca świata nie będzie, / Innego końca świata nie będzie". Finał "Piosenki o końcu świata" Czesława Miłosza błąka mi się po głowie, kiedy zabieram się za pisanie recenzji z "Jeziora" Michaiła Durnienkowa w reżyserii Yany Ross w TR Warszawa. Kłopot z recepcją tego zadziwiającego spektaklu polega chyba na tym, że jeżeli w zapowiedziach z ust samej reżyserki co rusz słyszeliśmy zdanie o apokaliptycznych wizjach, odpowiedzialności za rzeczywistość, to akurat w tym kraju, od wieków rozkoszującym się własną mitologią, a zaraz potem demitologizacją, określenia typu "krańcowość", "zmierzch", czy "upadek cywilizacji" musiały pachnieć post-romantyczną gigantomanią. Tymczasem "Jezioro" oferuje tylko i aż obrazowy galimatias. Zamiast patriotycznych trąb jerychońskich, jakiś lichy staruszek przewiązujący pom