IV Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
"Mody intelektualne i artystyczne przychodzą i odchodzą. Próbę czasu wytrzymują dzieła twórcy wiernego wobec samego siebie z szacunkiem i pokorą odnoszącego się do człowieka i prawdy o nim, do widza, do własnej sztuki. Serdecznie życzę Państwu osiągnięcia właśnie takiej artystycznej dojrzałości oraz głębokiej satysfakcji i spełnienia w obranym zawodzie" - napisał prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński, pod którego honorowym patronatem odbywał się Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych. Gdyby te piękne życzenia prezydenta wzięli sobie do serca ci młodzi aktorzy, którzy rozpoczynają właśnie swoją karierę artystyczną, nie musielibyśmy się zamartwiać o to, jak będzie wyglądał teatr za kilka lat. Bo jak wygląda teraz, lepiej nie mówić. Najgorsze wszak jest to, że adepci sztuki scenicznej niczym gąbka wchłaniają w siebie wszelkie - tak modne dziś - patologiczne nurty i podnurty, kierunki i podkierunki, które