... bardzo śmiałe to twierdzenie, choć zdawałoby się oczywiste, i chociaż Broadway i West End to najlepsze przykłady ten pewnik potwierdzające, to Lublin musi zachwiać to przeświadczenie. O co więc chodzi? Kilka lat temu wyrosły ze studenckiego ruchu, a sprawdzony dobrze na dyrektorowaniu teatrów Andrzej Rozhin, postanowił zaryzykować. Rozhin teatr dramatyczny przystosował do... musicalu, formy tak przez publiczność oczekiwanej zwłaszcza w kontekście absolutnego "dna" własnej Operetki. Rozhin, co postanowił... zrobił. I oto nagle na lubelskiej scenie imienia Osterwy obok sztuk dramatycznych zagościły musicale. Nie wystarczały już Rozhinowi ani "Mandat" Erdmana i "Portret" Mrożka, ani "Momo" Michaela Ende i "Markiza de Sade" Yukio Mishimy, ani nawet Różewiczowskie "Białe małżeństwo", Gombrowiczowska "Iwona, księżniczka Burgunda" czy "Farsę śmierci" Michela de Ghelderode. Rozhin zaryzykował nie tylko musical węgierski "Strych", dzieło naddunajskie
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena, nr 24
Data:
07.06.1993