"Kwiat Hawai" w reż. Jacka Chmielnika w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Morskie muszle, nadmiar egzotycznych kwiatów i owoców, sielskie obrazki nadmorskiego krajobrazu odciskają piętno i nadają ton najnowszej inscenizacji "Kwiatu Hawaii" P. Abrahama. Niestety, realizatorzy potraktowali ją ze śmiertelną powagą, bez większego dystansu do operetkowej rzeczywistości, przez co przedstawieniu zabrakło lekkości i odrobiny humoru. W zamian otrzymaliśmy - zbyt jak na mój gust - bajkową opowieść z nadmiarem słodyczy! W założeniu miało to być zderzenie hawajskiej egzotyki z amerykańską kulturą. Najgorzej wyszedł na tym pierwszy akt. Jest co prawda bardzo kolorowo, tłumnie i tanecznie, ale nic z tego nie wynika dla dalszej akcji. Co chwilę ktoś pląsa, wchodzi i znika, ale akcja nie nabiera przez to ani wyrazistości, ani tempa. Znacznie lepiej pod tym względem jest w drugiej części przedstawienia, która toczy się wartko i dynamicznie, a bohaterowie i ich miłosne perypetie nabierają właściwego wymiaru. W licznej obsadzie p