Na scenie jest pięć kobiet. Chodzą w tę i z powrotem, jak zwierzęta w klatce, szybkimi, mechanicznymi krokami. Raptownie się zatrzymują i zastygają w różnych pozycjach, jedna zgięta w pół, z rękami wyciągniętymi do tyłu, inna wyprostowana jak struna. Wykonują przy tym gwałtowne ruchy sztywnymi ramionami, a ich twarze wyrażają napięcie. Jedna jest wyraźnie agresywna, inna po prostu zaniepokojona, jeszcze inna sztucznie opanowana. Każda porusza się według swojej choreografii, zapętlonego układu ruchów, po swojej trasie. To maszyny zaprogramowane na określoną sekwencję gestów, przemieszczające się w układzie współrzędnych. Ludzie przyszłości, pozbawione wolnej woli automaty, połączone ze sobą ogólnoświatową wirtualną siecią i sterowane za jej pomocą. Działają bez zarzutu, chyba że nagle stracą zasięg. Wtedy zatrzymują się, zagubione, i przez chwilę nasłuchują w poszukiwaniu sieci ("łapię kanał, łapię kanał"), aż odz
Tytuł oryginalny
Przesłanie z przyszłości retro
Źródło:
Materiał nadesłany
"Didaskalia" nr 12