"Twój, twoja, twoje" w reż. Moniki Pęcikiewicz w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Gazecie Wyborczej - Poznań.
W szkolnych czasach miałam koleżankę, której zdawało się, że starannie komponuje swój ubiór. - Bluzka pasje mi do butów, apaszka do spódnicy, kokarda do paska, a torebka do skarpetek - mówiła. Efekt bywał koszmarny. Podobnie jest ze spektaklem na scenie Teatru Polskiego. Kłopot z tym przedstawieniem zaczyna się już na poziomie sztuki Przemysława Nowakowskiego. "Twój, twoja, twoje" to trzy opowieści. Opowieść pierwszą o małżeństwie poznajemy za sprawą listów: bohater nazywany Twój, ma permanentny wzwód, określany tu górnolotnie mianem "superaty energetycznej", porzuca rodzinę i zostaje ekshibicjonistą; bohaterka nazywana Twoja, przechodzi przez fazę złości, zemsty, akceptacji i wreszcie fascynacji problemami męża - też odkrywa w sobie energetyczną nadwyżkę. Opowieść drugą o dziwnym trójkącie poznajemy za sprawą odgrywania pewnej znajomości: bohater Novak spotyka w pociągu kobietę o imieniu Noi, która daje mu klucze do swego