Fundacja Emiliana Kamińskiego [na zdjeciu] do dzisiaj nie dostała ani grosza z 5 mln zł przyznanych na budowę prywatnego teatru. Prace są opóźnione o rok, inwestycję blokują nieżyciowe polskie przepisy - pisze Małgorzata Zubik w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Tą sprawą gorączkowało się pół miasta, a artyści zazdrościli aktorowi unijnych milionów na Teatr Kamienica w al. "Solidarności" 93. Jednak do Emiliana Kamińskiego nie dotarło ani jedno euro. - Przepisy wymagają od nas poręczenia weksla na całą inwestycję, czyli na 7 mln zł. To nas zatrzymuje - mówi Emilian Kamiński. - Fundacja działa non profit. Pracujemy społecznie, kilkanaście osób od czterech lat poświęca swój czas dla tego teatru. Gdybyśmy mieli te pieniądze, nie zwracalibyśmy się do Unii. A Unia nie daje nikomu gotówki z góry. Zwraca pieniądze dopiero po przedstawieniu faktur i skrupulatnym ich sprawdzeniu. Tymczasem fundacja, która prawie półtora roku czeka na podpisanie umowy z wojewodą, nie może bez niej wziąć kredytu na prace. Przez to już o rok spóźnia się Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Śródmieściu. Wyda 1 mln zł na prace w kamienicy, która częściowo należy do miasta, a częściowo do prywatnych właścicieli.