Na górnych deskach scenki Ogniska Polskiego bez dekoracji, bez charakteryzacji, bez gestykulacji, bez kostiumów, z rolami w rękach, "na siedząco" niemal boso, wyczarowali aktorzy londyńscy sztukę Żeromskiego "Uciekła mi przepióreczka". Świadkiem tej wielkiej wiktorii czystego słowa było niewielu, bo też wybrano termin niestosowny (21 grudnia). Niech żałuje ten, kto nie przyszedł! Był to teatr doskonały, teatr wyobraźni. (-) W "Ognisku" londyńskim było tylko słowo. Ale to słowo porywało aktorów wywołując gesty zakonspirowane, kurcząc ich twarze, zmuszając ich do gry niejako odmiennej, a widownie zmuszając do współgry w tym misterium. Uczta, prawdziwa, uczta. Teatr dobry dobry nie poprzestawała na małym, na jak najmniejszym. Smugoniowa i Przełecki siedzieli w przyzwoitej od siebie odległości, a widzieliśmy pocałunek. (-) Pan Wojtecki był znakomity (-). Dane nam było patrzeć na ból i mękę, na oczyszczenie, na dramat rezygnacji, wyrażony ni
Tytuł oryginalny
"Przepióreczka" w Londynie
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości nr 251