Admirator i pilny czytelnik dzieła Erwina Axera podzielający w pełni zdanie Lektora (Tomasza Fiałkowskiego), który na łamach "Tygodnika Powszechnego" powiada, iż "niewielu mamy prozaików tej klasy" - do lektury tomu zatytułowanego "Z pamięci" (wydawnictwo Iskry 2006) przystępuje z atencją, która może okazać się atencją niefrasobliwą - pisze Jerzy Pilch w Dzienniku.
Oto w końcu ukazuje się wybór z rzeczy, które już znamy, które już nas zachwyciły - przeczytać je ponownie warto (ponowna, a wręcz wielokrotna lektura tekstu, chęć wielokrotnego powrotu do tekstu to jest - specjalnie dziś: w czasach słowa jednorazowego użytku - kryterium literatury prawdziwej); zachwyt przy czytaniu tej esencji "Ćwiczeń pamięci" może będzie, (niechybnie będzie) gęstszy, ale przecież struktura tego zachwytu będzie identyczna. A i aparatura poznawcza, za pomocą której tę "antologię osobistą" da się rozpoznać i opisać, jest ta sama: Oto doskonale władający piórem reżyser, któremu długie i bogate życie dostarczyło niemało biograficznego surowca. Oto przenikliwy i czuły zapis człowieka teatru, dla którego - że zanurzę się w słodyczy frazesu zgoła potwornego - i świat jest teatrem, i teatr światem. Fiałkowski dzieło Axera nazywa "powieścią, której nigdy u nas nie napisano: powieścią w epizodach portretującą bohater