Przywykło się mówić: "atmosfera jak u Czechowa". I od razu wiadomo, o co chodzi. Czy na pewno? Najnowsza, owacyjnie przyjęta premiera "Trzech sióstr" w reżyserii Agnieszki {#os#350}Glińskiej{/#} każe nam zweryfikować potoczne wyobrażenia o twórczości Czechowa. Wyobrażenia utwierdzone dziesiątkami wystawień jego dramatów w polskich teatrach, gdzie każda z postaci z podziwu godną determinacją już od pierwszej sceny obnosi twarz naznaczoną piętnem ogólnej niemożności poprawy losu - własnego i czyjegokolwiek. Młoda inscenizatorka wystawiła "Trzy siostry" w sposób, rzekłbym, przemyślnie naiwny. I odniosła zasłużony sukces. Myślę, że Czechow, który był człowiekiem o wielkim poczuciu humoru i ubolewał nad "cierpiętniczym" sposobem odczytywania swoich utworów na scenie, byłby oczarowany stoicko pogodnym spojrzeniem Glińskiej na jego "Trzy siostry". Inscenizacja w Teatrze Powszechnym w niczym nie sprzeniewierza się teksto
Tytuł oryginalny
Przemyślnie naiwne siostry
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita Nr 57