Teatr Telewizji rozrzuca przed nami skarby. To dzieje się przy niemal ciszy dookoła. Z medialnych banieczek takich rzeczy się nie dostrzega. Słyszę, że w Sopocie mają się toczyć dyskusje. Ja wierzę nie tylko w jedność kultury, ale i w jej trwałość. Kiedyś jeszcze wrócimy do tego wszystkiego, w lepszych, mądrzejszych czasach - pisze Piotr Zaremba w Rzeczpospolitej.
Odbył się przedpremierowy pokaz ostatniego spektaklu Teatru Telewizji w tym sezonie. To "Dołęga-Mostowicz. Kiedy zamykam oczy" - o fascynującym dziennikarzu i pisarzu, twórcy postaci Nikodema Dyzmy. Ciekawy choćby dlatego, że współautorem tekstu (razem z Marcinem Dancewiczem) i reżyserem jest znany aktor Marek Bukowski. Ale równie ciekawy z powodu pomysłowego, świetnie napisanego tekstu, gdzie prawdziwa historia nakłada się na fikcję literacką. Jednym z bohaterów jest... sam pan Dyzma. Ten spektakl to zarazem odpowiedź na rozliczne pytania dotyczące Teatru Telewizji. Jeśli ktoś opowiada o pisowskiej narracji historycznej rzekomo propagowanej w telewizyjnych przedstawieniach, znajdzie tu niezwykle gorzki rozrachunek z II Rzecząpospolitą. Jeśli ktoś pyta o język tego specyficznego gatunku, powinien doznać satysfakcji - mamy tu jedną z recept na niego, teatralną umowność ładnie wydobywaną przez kamerę. Majowy koniec sezonu wiąże się ze zdarzeni