"Przemiana" w reż. Magdaleny Miklasz w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Małgorzata Ruda w Dekadzie literackiej.
Premiera "Przemiany" w Narodowym Teatrze Starym nie podobała mi się. Dobrze grane przedstawienie wydało mi się bladą, banalną podróbka oryginału. Zniszczono arcydzieło literackie, by stworzyć prościutki, nieomal realistyczny, obrazek obyczajowy z życia biednych ludzi. Kilka umiarkowanie śmiesznych scen, kilka dramatycznych epizodów portretujących toksyczną rodzinę i szlachetne intencje publicystyczne nie stanowiły wystarczającej rekompensaty. Wiało szlachetną nudą. Reżyserka skupiła się na dramacie pracoholika, którego wysiłek nie mógł wyzwolić rodziny z nędzy, bo też nikt w tej rodzinie nie był zdolny do zmienienia czegokolwiek i zrozumienia czegokolwiek, poza własna biedą. Magdalena Miklasz pokazała ludzi uwięzionych w kieracie codziennych przyzwyczajeń i konieczności. Wszystko, co robią, zamienia się w rutynę. Gregor biega do pracy i z pracy ze swoimi dziwacznymi pakunkami, półprzytomny ze zmęczenia. Jego Siostra, Matka i Ojciec celebruj�