"Open Field" w choreogr. Nadara Rosano w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Po trzech pierwszych minutach można rozpoznać, że choreograf pochodzi z Izraela: zdradza go matematyczna logika i swego rodzaju marszowość. Dwie grupy tancerzy w ciszy miarowym krokiem przemierzają scenę. Ich drogi krzyżują, ale nie dochodzi do kolizji. One nie walczą o nic. W obu liczy się rytm, dokładna powtarzalność, by nie powiedzieć zgodność identyfikacyjna. Co jakiś czas z tej grypy ktoś wypada, jakby za burtę albo z kordonu i próbuje być sobą poza zbiorowością. To są chyba te tytułowe "Open Field". Tej mechanicznej marszowości w tle towarzyszy przepiękna i mroczna muzyka Arvo Pärta. Ale choreograf zdaje się być poza muzyką: ona nie ma nic wspólnego z ruchem. Stanowi tło. Nadar Rosano karze tancerzom przede wszystkim maszerować. A jeśli nie, to nosić ofiarę. I wtedy odwołuje się do rytuału ostatniego pożegnania albo ofiary. Z tego homogenicznego ruchu wyrywają się jednostki, czasami pary, które próbują zdefiniować siebie. Posz