Stowarzyszenie Teatralne Remus w całości oddaje się działaniom lokalnym. Ich głównym celem jest przełmanie stereotypu warszawskiej Pragi i walka z rodzącą się tam dyskryminacją. O trudnych początkach, niechcianych wypadkach i nieoczekiwanych zmianach opowiada Katarzyna Kazimierczuk, reżyserka i kierownik artystyczny Teatru Remus.
Stowarzyszenie Teatralne Remus to tzw. "Trzeci Teatr", czyli miejsce, które oprócz wystawiania spektakli zajmuje się także otaczającym go środowiskiem społecznym i lokalnym. Proszę pokrótce scharakteryzować działalność teatru? - Stowarzyszenie Teatralne Remus jest teatrem specyficznym, o zacięciu społecznym. Zakładając teatr wyszliśmy z założenia, że nie chcemy tego robić dla siebie, dla własnego egocentryzmu czy przyjemności, tylko będziemy starać się robić takie projekty, które będą czemuś i komuś służyć. W związku z tym sprowadziliśmy się na warszawską Pragę, która jest taką zaniedbaną dzielnicą, gdzie jest mnóstwo problemów społecznych. I tak oprócz realizowania spektakli dla widzów, robimy projekty edukacyjne z dzieciakami. Staramy się żyć nie w oderwaniu od tego, co jest wokół, tylko w tym. Co sprawiło, że zajęli się państwo tematyką lokalną? - Jeżeli teatr ląduje w takim miejscu jak Praga to nie może ignorować