"Król kłania się i zabija" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w
Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Krzysztof Kwiatkowski w Newsweeku Polska.
W przedstawieniu "Król kłania się i zabija", luźno opartym na autobiograficznym tomie opowiadań laureatki literackiego Nobla, Herty Muller, reżyserka nie zagłębia się w twórczość pisarki. Tworzy raczej szkic do portretu kobiety, która przez całe życie nigdzie nie pasuje. Jej Herta nie wpisuje się w gotowe schematy. Pozostaje równie obca w rodzinnej Rumunii, jak i w Niemczech, nie jest podobna do ludzi, wśród których dorastała, i nie odnajduje się w środowisku literackim czy dziennikarskim. W postać Muller wcielają się trzy aktorki w różnym wieku - Klara Bielawka, Agnieszka Roszkowska i Beata Fudalej (rola tej ostatniej zasługuje na szczególną uwagę). Całość jest przejmująca. Staje się opowieścią o inności, o roli artysty, który często za cenę alienacji rzuca wyzwanie światu, pozostając niezłomnym.