I PostSoc Festiwal w Krakowie - Nowej Hucie omawia Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Ten, który przychodzi, by pamiętać, idzie przez trawy Nowej Huty. Człowiek? Widać go na ekranach telewizorów wiszących nad sceną w stolarni. Duch może? Widmo w kształcie aktora? Za plecami - liszaj pustynnego tynku Teatru Ludowego, do którego kiedyś, zmierzchem nie takim jak nasze, tamci, w gumiakach, szczęśliwi inaczej, niż my... Za prawym uchem, między liśćmi, framuga okna jednego z bloków, co ongiś były figurami życia wreszcie dobrego. Tak, kiedyś, ktoś dawny, odległe coś... Kiedyś - a dziś ten, co na scenę w stolarni zaraz wejdzie, by przez godzinę i trzydzieści minut pamiętać - idzie przez zarastające trawami i liśćmi miasto, któremu za młodu nawet się nie śniło, że tak prędko trzeba będzie wystygnąć, i że wszystko, prawie wszystko, co zeń pozostanie, to jedynie czyjaś dobra o nim pamięć. W tym prologu "Brygady szlifierza Karhana" [na zdjęciu] Vaska Kani, przez Remigiusza Brzyka wyreżyserowanej, jest cały smak PostSoc Fes