"Dowód na istnienie drugiego" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Agnieszka Górnicka w serwisie Teatr dla Was.
"Nawet nie wiemy czy drugi istnieje. Ja jestem. Ja cierpię. Ja czuję. Ja-tak. Mnie jest bardzo dużo we mnie. A właściwie skąd mam wiedzieć, czy ten drugi w ogóle jest?" Jak udowodnić sobie nawzajem że jesteśmy? Czy ludzkie istnienie jest stopniowalne? Czy wyraża się w swojej autonomii, czy może wręcz przeciwnie, tylko obecność "innego", drugiego człowieka jest dowodem naszego "bycia w świecie"? Nad pytaniami, które w dramacie Macieja Wojtyszki "Dowód na istnienie drugiego" stawia Witold Gombrowicz (Jan Englert), od początku do końca unosi się duch filozofii Jeana Paula Sartre'a. Ten francuski powieściopisarz, dramaturg i egzystencjalista, w swoich filozoficznych rozważaniach sformułował teorię, w myśl której człowiek istnieje tylko poprzez innych. "Staje się rzeczywisty w momencie gdy jest spostrzeżony" i "aby znaleźć prawdę o samym sobie, musi przejść przez pojęcie "innego". Słowa te, zaskakująco współgrają z poglądami samego Gombrowicz