W filharmonicznej sali panowała skupiona cisza. Dawno nie doświadczyłam takiego stężenia emocji. A pod biało-różowym plafonem niósł się śpiew. To zamierał, to budził się do pełnego ekspresji lotu. Na estradzie wśród tłumu muzyków, a przecież absolutnie samotna, stała modląca się śpiewem kobieta. Barbara Hendricks na bis powiodła słuchaczy w świat gospel - pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.
Gdyby nic więcej tego dnia nie zdarzyło się na filharmonicznej estradzie, dla tych kilku minut warto było organizować tegoroczny Festiwal Sacrum-Profanum. Tymczasem wcześniej, a i później, słuchaliśmy Berlioza. Tegoroczna edycja festiwalu rozpoczęta tak wspaniale w poniedziałkowy wieczór poświęcona jest muzyce francuskiej. To bardzo dobry wybór, bo stale powtarzam, że gallicka kultura muzyczna wciąż jest nam, zanurzonym w kręgu muzyki niemieckiej, zbyt mało znana. Jeśli nawet najpopularniejsze utwory kilku najbardziej znanych francuskich kompozytorów pojawiają się w repertuarze koncertowym, to ich interpretacja odbiega od przynależnej im estetyki. Tym większa wartość poniedziałkowego inauguracyjnego koncertu, którego program wypełniły dwa dzieła Hektora Berlioza: cykl pieśni "La nuit d'ete" śpiewany przez Barbarę Hendricks z towarzyszeniem Sinfonietty Cracovii pod dyrekcją Johna Neala Axelroda oraz "Symfonia fantastyczna". Wielka artystka okaza