"Śmierć w Wenecji" w reż. Bogdana Kocy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Magda Podsiadły w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
"Śmierć w Wenecji", premiera Teatru Pantomimy mogła się udać - gdyby tylko reżyser Bogdan Koca nie mówił, albo chociaż mówił niewiele. W prologu mężczyzna siedzi w ciemności tyłem do widowni, z twarzą odbijającą się w trzymanym przed sobą lustrze, po czym podnosi się i odchodzi, a krzesło się rozsypuje. To antycypacja rozpadu, śmierci, które będą towarzyszyć umierającemu artyście. Bohater spektaklu Kocy jak w złym śnie wędruje po Wenecji, naznaczonej epidemią cholery. Wędruje śladami urodziwego chłopca Tadzia, swojego alter ego z młodości. Niełatwo było zmierzyć się z opowiadaniem Tomasza Manna, które przecież nie jest linearną opowieścią, a impresją o roli artysty i sztuki, o fascynacji pięknem, o przemijaniu. W pantomimie zderzenie tekstu z teatrem ruchu to zawsze eksperyment - tym razem, niestety, nieudany. Gdyby Bogdan Koca tylko siedział na krześle w restauracji nad brzegiem Lido i przyglądał się w milczeniu wydar