Wrocławskie przedstawienie prezentuje "Operę za trzy grosze" w tekście nieco zmienionym, nie tak wszelako, aby można było mieć wątpliwości co do autorstwa Brechta. Jakub Rotbaum w opracowaniu dramaturgicznym wypunktował po swojemu pewne motywy, przez winkrustowanie treści z późniejszej brechtowskiej "Powieści za trzy grosze"; ani nie ujął jednak sztuce niczego zasadniczego, ani nie dodał. Podobnie ma się rzecz z muzyką. Mimo to nie jest to spektakl brechtowski. Pozostawia on na boku wszystkie niemal wiadome nam zasady twórcy "teatru epickiego", a nieraz się im przeciwstawia. Niektórzy wielbiciele Brechta mogliby w tym wydarzeniu znaleźć podnietę do interesujących refleksji. Myślę o tych, którzy zgadzają się wprawdzie, że jego kanon inscenizatorski nie da się przystosować bez oporu do wielu arcydzieł światowej dramaturgii, twierdzą natomiast, że kanon ten, stworzony w ścisłym związku z jego własną praktyką pisarską, pozostaje dla niej konie
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr i Film 1957 nr 3