Wszyscy to robimy. Drocząc się z rozmówcą, czytelnikiem, ideologiami. Cytując tendencyjnie. Wyrywając zdania z kontekstu i wstawiając je w całkiem odmienny. Odbierając cudzym wypowiedziom sens i powagę. Praktyka nasila się razem z upowszechnieniem oświaty, sama jednak jest stara jak świat. Pozostaje pytanie, co i kogo się przedrzeźnia - o "Parafrazach" Pawła Demirskiego pisze Małgorzata Szpakowska w Dialogu.
Od przedszkola podstawowy chwyt retoryczny. W szkole współwystępuje z dorysowywaniem bród i wąsów (mogą być okulary). W publicystyce przybiera postać cudzysłowu ironicznego. W teorii literatury nosi nazwę intertekstualności. Wszyscy to robimy. Drocząc się z rozmówcą, czytelnikiem, ideologiami. Cytując tendencyjnie. Wyrywając zdania z kontekstu i wstawiając je w całkiem odmienny. Odbierając cudzym wypowiedziom sens i powagę. Praktyka nasila się razem z upowszechnieniem oświaty, sama jednak jest stara jak świat. Pozostaje pytanie, co i kogo się przedrzeźnia. 1. Parafrazowane przez Pawła Demirskiego utwory1 łączy chyba przede wszystkim jedno: powszechna rozpoznawalność. "Dziady. "Ekshumacja" - wiadomo. "Diamenty to węgiel który wziął się do roboty" nawiązują luźno do "Wujaszka Wani", obok "Wiśniowego sadu" chyba najczęściej granej sztuki Czechowa, która zarazem ucieleśnia poetykę MChATu i tradycję Stanisławskiego. "Opera gospodarcza dla