"Dziady" Kazimierza Dejmka premierę miały 2 listopada 1967, byłem wtedy w Katowicach na festiwalu, obejrzałem je więc nieco później, chyba w pierwszych dniach grudnia. Na scenie w części IV chór chłopców z zapalonymi świeczkami, w szarych sukienkach; czy w finale także migotały te świeczki jako tło milczącego wyjścia na scenę Konrada skrępowanego łańcuchem? Tak mi się wydaje, ale nie ręczę za to, być może nałożyło się na wrażenia z "Dziadów" wspomnienie innego przedstawienia. W pierwszych dniach stycznia 1968 wyjechałem do Moskwy, a dalsza trasa miała prowadzić do Leningradu i Tallina. Jak zwykle jechałem pociągiem i już w Brześciu oficer sprawdzający paszporty poważnie się zasępił, dlaczego jadę bez zaproszenia. Tłumaczę, że paszport służbowy RSW Prasa że będę oglądać teatry, że o moim przyjeździe powiadomiony jest Związek Literatów i ambasada. Muszę pokazać czek, którego wysokość również wywołuje zdziwienie. Wszyst
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie