EN

10.06.1981 Wersja do druku

Przed premierą "Wesołego powszedniego dnia"

Wojciech Młynarski napisał rzecz o rodzinie, fabułkę prościutką i banalną: on ją spotkał w tramwaju i nastąpiły fakty jak z szablonowego życiorysu. Niezwykłe jest to, że w tym widowisku śpiewa się o rzeczach takich, jak miłość, szczęście, dom, rodzina, dziecko, rzeczach zbanalizowanych i zutylitaryzowanych przez współczesność, może dlatego, że zbyt są proste, jednoznaczne i podstawowe? Młynarski widzi w nich jedyną prawdę sprawdzalna dla każdego, w ich prostocie - gwarancję ich niepodważalności. One jedynie są w stanie zapewnić dziś każdemu stałe, niezmienne spełnianie siebie w najprostszym ludzkim wymiarze. Trzeba więc na nowo odnaleźć sens najprostszych słów, na nowo go przeżyć - to dobry, pewny sposób na znalezienie sobie miejsca w dzisiejszym rozkojarzonym świecie. Moralne pouczenia Młynarskiego są serdeczne, pełne życzliwości, ciepła, humoru; wzruszenia maja miarę zwykłą, radość stoi obok smutku, szczęście wyłania si�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża, nr 115

Autor:

Marek Szylko

Data:

10.06.1981

Realizacje repertuarowe