- SŁAWOMIR MROŻEK, mimo że niebawem skończy 80 lat, w sobie wciąż potrzebę przemieszczania się, zmieniania miejsca pobytu. Nie zapuszcza, jak starzy ludzie, korzeni, wciąż jest w nim chęć zmiany, co mnie osobiście bardzo cieszy, bo jest w tym coś młodzieńczego - mówi Bartosz Szydłowski, reżyser.
Dwanaście lat temu opuszczał meksykańskie ranczo. Dziś pakuje walizy i jedzie na Lazurowe Wybrzeże. Sławomir Mrożek mówi, że cierpi, kiedy nie może pisać, gdy czuje pustkę i nic się nie dzieje. Może to się zmieni nad Zatoką Aniołów? Takiego dużego parasola, jaki miał pisarz, prawdopodobnie nikt w Krakowie mieć już nie będzie. Niebywałych rozmiarów czarna kopuła otwierała się nad nim, gdy tylko nad miastem pojawiały się choćby najmniejsze chmury. Przykrywała wyprostowaną niczym struna sylwetkę szczupłego mężczyzny w przykrótkim prochowcu albo w zielonej kurtce, ciemnych okularach i charakterystycznym kapelusiku. Mrożka można było też zobaczyć siedzącego przy kawiarnianym stoliku, popijającego w milczeniu kawę z żoną Susaną Osorio-Mrożek. Stał się niemal częścią krakowskiego pejzażu. Ale właśnie spakował walizki i przeprowadza się do Nicei. Robi to, jak tłumaczył, z przyczyn klimatycznych. Woli bowiem wygrzewać się w pr