- To, że próbuje się nie dopuścić mnie do pewnych zdarzeń teatralnych, nazwałabym dyskryminacją i pewnym rodzajem wykluczenia mnie ze względu na moje poglądy, wyznawany system wartości, którego bronię i którego poszukuję też w przedstawieniach teatralnych - mówi TEMIDA STANKIEWICZ-PODHORECKA.
Z Temidą Stankiewicz-Podhorecką, krytykiem teatralnym, rozmawia Anna Ambroziak Dyrektorzy dwóch teatrów warszawskich: Teatru Dramatycznego oraz Teatru na Woli, najwyraźniej nie chcą Pani widzieć w teatrze. Wydają specjalne rozporządzenia w Pani sprawie, skreślają z listy krytyków. O co tak naprawdę chodzi? - To, że próbuje się nie dopuścić mnie do pewnych zdarzeń teatralnych, nazwałabym dyskryminacją i pewnym rodzajem wykluczenia mnie ze względu na moje poglądy, wyznawany system wartości, którego bronię i którego poszukuję też w przedstawieniach teatralnych. Dla mnie ważna jest w przedstawieniu idea, wymowa utworu, czyli to, co on ze sobą niesie. Dopiero na drugim miejscu jest forma. A wszystko razem stanowi o wartości artystycznej spektaklu. Dlatego jeśli forma jest obraźliwa, wnosi wyłącznie elementy destrukcyjne, krótko mówiąc, stanowi "bełkot" nie do odczytania, to nawet jeśli w tekście nie padają bluźniercze słowa i tak w moim odbi