POUCZAJĄCA historyjka.Po zamieszczonej przeze mnie w "Trybunie ludu" ujemnej recenzji przedstawienia sztuki współczesnego pisarza angielskiego Christophera Fry "Szkoda tej czarownicy na stos" (Teatr Dramatyczny m. Warszawy) pojawiać się zaczęły - tak w prasie codziennej jak i tygodniowej - jedna po drugiej recenzje, biorące namiętnie w obronę ten utwór osobliwy,elitarny,wyspiarski,pretensjonalny i pogrążony po uszy w gadulstwie. Nic w tym fakcie nie widziałem zdrożnego,nawet mnie ucieszył. Oto budujący przykład szerokiego frontu naszej krytyki - myślałem - można się rozpisywać nawet o sztuce Fry'a,chociaż szeroka publiczność, włączając bywalców (teatralnych, bardzo mało interesują losy jej nudnych bohaterów.Ale uczucie zadowolenia niebawem ustąpiło.Bo skoro nawet pismo "Teatr" zachorowało na brak ważniejszych tematów i blisko pół numeru poświeciło dociekaniu tajemnic "Czarownicy" - to chyba przedobrzenie.Przy czym nie chodzi tylko o różnice z
Tytuł oryginalny
Przeciwnika na stos
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Literacka nr 1-2