"Kobieta, która wpadała na drzwi" Roddy'ego Doyle'a w reż. Adama Sajnuka w Teatrze WARSawy. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Muzodram to niełatwy gatunek - wiąże monodram z komentarzem muzycznym albo spaja opowieść bohaterki/bohatera z muzyką. Wymaga więc wielkich umiejętności technicznych i precyzyjnie skalkulowanej dramaturgii emocjonalnej. To wszystko udaje się w spektaklu Anety Todorczuk w reżyserii Adama Sajnuka - aktorka i muzycy, czasem włączający się do akcji, tworzą jedność. Łączy ich także zielona (sztuczna) trawa pokrywająca scenę - Michał Lamża gra na bosaka, kostiumy muzyków i aktorki nie mają nic wspólnego z koncertową galą, panuje niewymuszony luz. Pomysł związania tekstu irlandzkiego pisarza z piosenkami Sinead O'Connor okazał się niezwykle twórczy. Muzyka nie tylko porządkuje i studzi emocje, ale też podnosi je na wyższy poziom dzięki wyrafinowanym aranżom Michała Lamży. Gęsta, niestroniąca od brutalności proza Roddy'ego Doyle'a nabiera dzięki temu wymiaru metafory. Tchnąca autentycznością opowieść Pauli Spencer, 40-letniej kobiety z ubog