EN

30.03.1993 Wersja do druku

Przeciw pospolitości

MAM sympatię do tego przedstawienia wbrew krytycznym ocenom kra­kowskich recenzentów. Sądzę, że są oni wciąż zniewoleni kryteriami i przyzwyczajeniami minionej epoki, w której liczył się nade wszystko tzw. wydźwięk publicystyczno-polityczny. Chwała Bogu, teatr już nie musi speł­niać serwitutów społeczno-moralnych czy wręcz moralizatorskich. Może wreszcie i powinien być dziedziną sztuki, polem, w któ­rym mówi się metaforami i symbolami o najtajniejszych głębiach ludzkiej egzystencji, bez socjolo­gicznych i politycznych odnie­sień. Przez dziesiątki ostatnich lat wmawiano za pomocą sztuki różne konieczności podporządkowania się wymogom socjologicz­nym, biologicznym i psycholo­gicznym. Także teatr uległ tym presjom. Wreszcie w teatrze pojawiło się coś programowo nowego, ostentacyjnie niemal przeciw ta­kiemu spłaszczeniu ludzkiej egzystencji. Chyba dlatego młody człowiek teatru, tłumacz, adaptator i re­żyser w jednej osobie, Krzysztof

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przeciw pospolitości

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo-Dziennik Katolicki Nr 48

Autor:

Kazimierz Kania

Data:

30.03.1993

Realizacje repertuarowe